niedziela, 9 sierpnia 2015

Pierwszy


" Nie można zabrać bólu, nie można zabrać krzyku.
Życzę sobie, aby cofnąć się w czasie."

Poruszasz się nerwowo na miękkim materacu łóżka, leniwie roztwierając zmorzone snem powieki. Ich ciężar zdaje się Ciebie przezwyciężać. Mruczysz cicho z niezadowolenia, bezwładnie przewracając się na drugi bok. Oddychasz miarowo, wreszcie mogąc spokojnie rozejrzeć się po swojej sypialni. Z bladym grymasem na wargach spoglądasz na wiszący na przeciwległej ścianie kalendarz, a raczej jedną datę w nim zaznaczoną. Pierwszy lipca. Pierwszy dzień kolejnego miesiąca , miesiąca wakacji. Przełykasz ciężko ślinę, wspierając się na łokciach z łagodnie zmarszczonymi brwiami. Tępo wpatrujesz się w tarcze zegarka , wypuszczając z ust sporą dawkę ciepłego powietrza. Już dziś można odczuć przytłaczające uczucie zbyt wysokich temperatur za oknem, a przecież dziś jeszcze jesteście w Polsce.
Wzdychasz ciężko, odrzucając z swojego ciała materiał kołdry i zsuwając leniwie z tapczanu bose stopy. Przygryzasz lekko dolny płatek wargi, podnosząc się i niedbale zbierając większość kosmyków w luźny warkocz. Tępo obserwujesz dwie, spore walizki stojące przy drzwiach. Odwiewasz jednak od siebie wszelkie myśli dotyczące wyjazdu, opuszczając pomieszczenie. Bezwładnie suniesz po chłodnej podłodze piętra, trafiając wprost do pokoju siostry.
- Oliwia...- szepczesz słabym głosem, zamykając za sobą drzwi - Siostra...- powtarzasz, siadając na skraju Jej łóżka.
Szatynka bezwładnie porusza się na materacu, cicho pojękując. Uśmiechasz się blado, szarpiąc za smukłe ramię siostry , całkowicie w ten sposób wybudzając Ją ze snu.
- Już wyjeżdżamy ? - pyta ochryple, na co kręcisz przecząco głową - Więc o co chodzi ? - marszczy brwi, opierając się plecami o ścianę.
- Nie mogę spać- wzruszasz ramionami - I niezbyt mam ochotę spotykać Ojca, zwłaszcza po tym jak Nas zostawił. Jak zranił mamę - mamroczesz, oczami wspomnień idealnie widząc ten dzień.
Dzień , który prześladuje całą waszą trójkę do dzisiaj. Do każdego wieczoru, gdy z sypialni swojej rodzicielki słyszysz cichy i tłumiony płacz. Gdy smutek rozrywa twoje serce.
- Wiem, że Ci ciężko, Mi też, ale musimy. Mimo tej całej sytuacji to jest Nasz tata. - wyjaśnia, gładząc Cię po ramieniu.
Skinasz bezwładnie głową, a twój zaszklony wzrok gładko wbija się w jedną z fotografii , stojących na nocnym stoliku. Wasza rodzina, jeszcze cała. Pociągasz nosem, a Oliwia mocno Cię do siebie przytula, tak, że tracisz już siły, a na wskroś policzka spływają pojedyncze strumienie łez, drażniące skórę twarzy.

*

Błąkasz się po budynku lotniska, nerwowo rozglądając się za sylwetką siostry, która nagle zniknęła z horyzontu twojego spojrzenia. Stawiasz chwiejne kroki, obijając się o ciała pozostałych pasażerów, posyłając Im przepraszający uśmiech.
- Julka ! - krzyczy, machając energicznie w twoją stronę. - Chodź - dodaje.
Kiwasz głową, biegnąc ile sił w Jej stronę. Lekko dysząc zatrzymujesz się przy krawężniku, pośpiesznie zajmując swoje miejsce na siedzeniu taksówki. Nie pytasz o nic, bo wiesz dobrze jaka będzie odpowiedź. Znów są sprawy ważniejsze niż Wy. Niż najukochańsze córki. 
Prychasz z pogardą, wpatrując się w krajobraz za oknem. Oblizujesz nerwowo zaschnięte wargi, przygryzając wewnętrzną skórę policzków. 
- Przepraszał...- zaczyna, ale Ty uciszasz Ją bezwładnym pokręceniem głowy.
- Nie tłumacz Go. - rzucasz oschle, nie odwracając wzroku od mijanych budynków. - Na to nie ma idealnego usprawiedliwienia - dodajesz.

Wypuszczasz z ust sporą dawkę powietrza, gdy samochód łagodnym szarpnięciem zatrzymuje się tuż przed domem twojego ojca. Przez dłuższy czas siedzisz na miejscu, tępo obserwując cała konstrukcję budynku. Serce niebezpiecznie szybko uderza w piersi, a w kącikach oczu odczuwasz niemiłosierne pieczenie. To twoje pierwsze spotkanie z tatą od rozwodu rodziców. Od tego cholernego dnia, gdy wasza rodzina istnieje jedynie na fotografiach, które leżą na dnie szafy w zakurzonych pudłach.
- Julka - szepcze cicho, otulając Cię ramieniem - Musimy wysiąść - dodaje, na co skinasz delikatnie głową, naciskając na klamkę i stawiając chwiejnie swoją sylwetkę w pionie.
Zatrzaskujesz drzwiczki, odbierając od siostry dwie walizki, szczelnie zaciskając w swoich dłoniach ich rączki, niepewnie kierując się w stronę podwórka. Pustym wzrokiem obserwujesz idealnie urządzony ogród. Rozrastające się kwity i krzewy. Przymykasz ciężkie powieki, wdychając zachłannie do swoich płuc ich słodki zapach, który równomiernie przedziera się przez cały układ oddechowy, lekko go drażniąc. Odkaszlujesz słabo.
- Jesteście już ! - mówi z entuzjazmem, podchodząc do Was , jako pierwszą przytulając do siebie Oliwię.
Krzywisz się, stawiając bagaże przy swoich nogach. Po chwili niepewnie podchodzi do Ciebie z rozłożonymi ramionami, ale Ty cofasz się o krok, kręcąc przecząco głową.
- Ciebie również miło widzieć, tato - rzucasz gorzko, naciskając na ostatnie słowo.


Od autorki : Jest i jedyneczka ! Wreszcie ją napisałam chociaż nie ukryje , że dopadło mnie sporo problemów. Za dużo pomysłów by ubrać to w jednym rozdziale, ale wyszło coś takiego. Mam nadzieje, że się Wam spodoba :)

Mandy nie masz co się obawiać , skończę tą historię, ale to samo tyczy się twojego opowiadania ! :)
Candqq zazdroszczę Ci, że zobaczyłaś ten finisz. To musiał być piękny widok . :)

Dziękuje za każdy komentarz. Pokażmy, że historie o kolarzach też mogą być ciekawe i zyskać wielki rozgłos. Oby było ich coraz więcej !

Mogę powiedzieć, że to nie jest moje ostatnie słowo co do kolarskich historii. Na pewno jeszcze coś napiszę, a może wrócę do usuniętego opowiadania (paryskie uczucie) na pewno nie wielu będzie pamiętało, ale w moim sercu ono wciąż jest. ! Może nawet dzisiaj pojawią się jacyś bohaterowie, bo pomysły są ! ! !

Niestety Tour de Pologne już za Nami. Mam kilka rzeczy, których żałuję co do pojawienia się na starcie etapu 4, ale też ciesze się, że w ogóle się tam pojawiłam. Miło było zobaczyć Marcela po 4 latach ....znów wspomnienia. 2011 rok niemal ten sam dzień i On również w żółtej koszulce, czułam się jakbym cofnęła się do tamtego dnia. Oby nie zapomniał o Polsce i wrócił za rok. ;)
Szkoda Michała, ale wiadomo , że zdrowie jest najważniejsze. :)
Dziękujemy za dwa wygrane etapy , Maćkowi Bodnarowi i Marcinowi Białobłockiemu. Cudowne chwile ! :) 

Do następnego ! ;*

6 komentarzy:

  1. Zaintrygowałaś mnie okropnie tym rozdziałem.
    Dziewczyny muszą przeżywać coś okropnego, nie doświadczyłam tego uczucia na sobie jednak i tak. Oliwia wydaje się nie czuć takiej nienawiści do ojca jak jej siostra, co wydaje mi się czymś... Dobrym ? Nie wiem, powoli przetwarzałam słowa napisane przez Ciebie jednak dopiero z czasem kiedy siedzę i piszę ten komentarz dociera do mnie o co naprawde tu chodzi.
    Jakbym próbowała na sucho określić tego ojca nie byłyby to słowa cenzuralne i to z całą pewnością ;pp Jednak może to ten "wyrodny" ojciec przyczyni się do kluczowych akcji ? Jak to mówią - pożyjemy, zobaczymy. :)))) Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały tej historii, pisz pisz. Nie zapominaj o swoich czytelnikach xD

    ...

    Czytałaś o tym, że pewna kobieta na trasie etapu gdzie Michal jak wszyscy wiemy miał problemy żołądkowe nie wpuściła go do toalety bo nie miał 5 złotych ?
    Co o tym myślisz?
    Mnie intryguje akacja, którą notabene ktoś stworzył aby ją odnaleźć. To ma sens ?
    Z całą pewnością 72. TdP zapowiadało się inaczej, dla nas- Polaków i oczywiście dla fanów Marcela Kittela. Jednak nie zawsze jest tak jak chcemy. Ale kibicujemy dalej.

    PS.
    Opowiadanie u mnie o Kwiatku ruszy po moim powrocie z wakacji.
    Jak na razie pozdrawiam spalona już z Sopockiej plaży ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, widzę, że dużo się dzieje w życiu Oliwi i Julki. Odwiedziny u ojca, do którego dziewczyny nie pałają zbytnio sympatią, a w szczególności Julia. Czyżby właśnie tam, u ojca, dziewczyny miały poznać kogoś z kolarskiego świata? Jestem bardzo ciekawa dalszych losów. Weny :* :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde. Pisane z perspektywy zmarłej siostry? Już mam zbyt wiele pytań, a tutaj kolejne. Jak możesz?! Ciekawi mnie kontrast w relacjach z ojcem, obu dziewczyn. Oliwka wydaje się pogodzona z tym, że w miarę normalnie porozumiewa się z ojcem. Natomiast Julia dalej nie umie mu tego wybaczyć. Jestem tylko ciekawa jak w to wpleciesz naszych kolarzy :D Oraz oczywiście tej całej śmierci Julii.
    Do następnego, kochana :D
    Lette.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, nie wiem czy tak mi się tylko wydaje, ale jakoś tak smutno się to zaczyna. ;c. Prolog smutny, z genialną piosenką Szymona w tle, pierwszy rozdział też. :(. Mam nadzieję, że wprowadzisz tutaj trochę radości!
    I zostaję, jak to napisałaś, nieco z innej beczki, ale już mi się podoba. :). Jakbyś mogła to informuj mnie u mnie na blogu, z zakładce SPAM. :).Z góry dziękuję! ;*

    Pozdrawiam! ;* ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej, hej! :)
    Wiesz, że nie była przekonana co do tej historii, ale początek był fantastyczny, a fa jedyneczka jeszcze bardziej fenomenalna. :)
    Oliwia i Julka nie mają łatwo. Żadne dziecko nie chce, by rodzice się rozwodzili. To zaburza ich spokój i harmonię... Jednakże nie mogą odcinać się od jednego z rodziców. To, że są osobno, że nie są już małżeństwem, nie oznacza, że nie mogą wspólnie wychowywać dzieci.
    Julka musi to zrozumieć.
    Powinna także wybaczyć ojcu. Nie ma co żyć smutnymi wspomnieniami i zatracać się w chorych i smutnych doświadczeniach.
    Przyjechały do ojca. Co je tam czeka? Jestem ogromnie ciekawa! :D
    Czekam na kolejny! ❤
    Buźka! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie tu :) Faktycznie 'kolarskie' historie nie są zbyt popularne, ta będzie moją pierwszą, czuję też, że mnie nie zawiedziesz :)
    Oliwia i Julia - zastanawia mnie, czy ich tak różne podejście do ojca spowodowane jest tylko różnicą w charakterze, czy może czymś więcej.
    Pozdrawiam :*
    http://nietypoweopowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń