"Sam na sam. Z samotnością twarzą w twarz.
Ciebie nie ma , został żal. I niedopowiedzenia."
[Szymon Chodyniecki - Sam na sam]
Ciebie nie ma , został żal. I niedopowiedzenia."
[Szymon Chodyniecki - Sam na sam]
Coraz więcej ciemnych chmur można dostrzec nad warszawskimi uliczkami, na których zalega coraz większa cisza , mieszająca się z piskiem małych dzieci, które przeraża odgłos grzmotów i błysk błyskawic.
W jednym z miejsca nawet diametralna zmiana pogody nie wnosi nic nowego w życie osób, które spędzają tam cały swój wolny czas. Na każdej z ławeczek mimo rzęsistego deszczu można dostrzec skrzywioną sylwetkę, której spojrzenie gładko wbija się w taflę marmurowego nagrobka.
Z Tobą jest tak samo.
Od kilku godzin siedzisz w tej samej pozycji , nie odwracając spojrzenia od roześmianej twarzy siostry na bladej fotografii, usytuowanej w lewym , górnym rogu. Uśmiechasz się blado, ocierając wilgny policzek haftowaną chustką, leniwie pociągając nosem. Zaciskasz jej delikatny materiał w dłoni z wyrzutem zerkając na ciemne niebo, z którego spływają coraz rzęsistsze krople deszczu. Wiele pytań kłębi się w twoich myślach, nie pozwalając spokojnie zapomnieć i rozpocząć nowe życie, ale czy tak w ogóle można? Można zacząć istnieć, gdy nie ma przy Nas osób, które pomagały znieść trud każdego, nowego dnia?
Kręcisz bezradnie głową.
- Tak nie można - mówisz pewnie. - Co Ty sobie w ogóle myślałaś? - pytasz z wyrzutem, ale jedynie odpowiada Ci cisza.
Łapczywie pochłaniasz gęste powietrze, niemal się nim dławiąc. Łzy bezwładnie suną po bladych policzkach , mieszając się z kroplami deszczu na materiale czarnej koszulki. Spuszczasz głowę, a pojedyncze kosmyki włosów przylegają do twojej skóry, nieprzyjemnie ją drażniąc. Krzywisz się łagodnie.
- Muszę już iść siostrzyczko, ale do zobaczenia jutro - mówisz cicho, całując swoją dłoń i przykładając ją z bólem na nagrobkowej płycie. - Do zobaczenia - powtarzasz, pośpiesznie odchodząc.
Stawiasz szybkie i pewne kroki, wiedząc, że jesteś już nad przepaścią własnej wytrzymałości. Brak brunetki przy Tobie bardzo Ci ciąży, ale wiesz, że Jej śmierć miała swój cel. Od zawsze nade wszystko stawiała życie i zdrowie dziecka. Teraz tak było, ale szkoda, że mała nigdy nie pozna i nie zobaczy własnej matki. Ciche łkanie wyrywa się z twojej krtani.
Bezwładnie poszukujesz w swojej torebce kluczyków od samochodu, aż cała jej zawartość po prostu wysuwa się z twoich rąk. Przykucasz nad ziemią, drżącymi dłońmi, z powrotem wrzucając każdą z rzeczy do środka.
- Oliwia... - pyta niepewnie.
Przełykasz z trudem ślinę, podnosząc się leniwie i spoglądając hardo w parę tęczówek mężczyzny. Brunet uśmiecha się łagodnie, na co przygryzasz delikatnie dolną wargę.
- Czego chcesz? Czego obaj chcecie? Nie chcę widzieć Ciebie, a Jego już tym bardziej. - wskazujesz podbródkiem na opierającego się o maskę samochodu chłopaka.
- Proszę porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym - mówisz pewnie, otwierając przednie drzwi. - Ty pozbawiłeś Mnie serca, a On?- patrzysz z powrotem na kolarza - A On siostry - dodajesz, zajmując miejsce za kierownicą.
Wkładasz kluczyki do stacyjki z piskiem opon , odjeżdżając spod miejskiego cmentarza. W lusterku spoglądasz ostatni raz za siebie , z bólem pozostawiając bruneta za sobą.
- Szkoda, że tak wszystko się skończyło, Michale - wychrypujesz, a po policzku spływa Ci pojedyncza łza.
Od autorki : Mamy prolog. Dość spory, ale mam nadzieje, że nie nudny. Start opowiadania tak naprawdę już dziś, chociaż nie wiem kiedy dodam pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że będziecie czekać. A lovely jest szczęśliwa, ponieważ trwa Tour de Pologne i do Polski wrócił Marcel. Miło widzieć Go po 4 latach i mówię Mu do zobaczenia na kolejnym etapie. A Wy wybieracie się? Jeśli tak to piszcie. Dzisiejszy etap należał do sprinterów, ale kraksa na ostatnich kilometrach to po prostu zaparła dech w piersiach. Mam nadzieje, że nikt nie ucierpiał bardzo poważnie i każdy stanie na starcie kolejnego etapu. Dość od Mnie. Dziękuję i do następnego ;*
- Muszę już iść siostrzyczko, ale do zobaczenia jutro - mówisz cicho, całując swoją dłoń i przykładając ją z bólem na nagrobkowej płycie. - Do zobaczenia - powtarzasz, pośpiesznie odchodząc.
Stawiasz szybkie i pewne kroki, wiedząc, że jesteś już nad przepaścią własnej wytrzymałości. Brak brunetki przy Tobie bardzo Ci ciąży, ale wiesz, że Jej śmierć miała swój cel. Od zawsze nade wszystko stawiała życie i zdrowie dziecka. Teraz tak było, ale szkoda, że mała nigdy nie pozna i nie zobaczy własnej matki. Ciche łkanie wyrywa się z twojej krtani.
Bezwładnie poszukujesz w swojej torebce kluczyków od samochodu, aż cała jej zawartość po prostu wysuwa się z twoich rąk. Przykucasz nad ziemią, drżącymi dłońmi, z powrotem wrzucając każdą z rzeczy do środka.
- Oliwia... - pyta niepewnie.
Przełykasz z trudem ślinę, podnosząc się leniwie i spoglądając hardo w parę tęczówek mężczyzny. Brunet uśmiecha się łagodnie, na co przygryzasz delikatnie dolną wargę.
- Czego chcesz? Czego obaj chcecie? Nie chcę widzieć Ciebie, a Jego już tym bardziej. - wskazujesz podbródkiem na opierającego się o maskę samochodu chłopaka.
- Proszę porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym - mówisz pewnie, otwierając przednie drzwi. - Ty pozbawiłeś Mnie serca, a On?- patrzysz z powrotem na kolarza - A On siostry - dodajesz, zajmując miejsce za kierownicą.
Wkładasz kluczyki do stacyjki z piskiem opon , odjeżdżając spod miejskiego cmentarza. W lusterku spoglądasz ostatni raz za siebie , z bólem pozostawiając bruneta za sobą.
- Szkoda, że tak wszystko się skończyło, Michale - wychrypujesz, a po policzku spływa Ci pojedyncza łza.
Od autorki : Mamy prolog. Dość spory, ale mam nadzieje, że nie nudny. Start opowiadania tak naprawdę już dziś, chociaż nie wiem kiedy dodam pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że będziecie czekać. A lovely jest szczęśliwa, ponieważ trwa Tour de Pologne i do Polski wrócił Marcel. Miło widzieć Go po 4 latach i mówię Mu do zobaczenia na kolejnym etapie. A Wy wybieracie się? Jeśli tak to piszcie. Dzisiejszy etap należał do sprinterów, ale kraksa na ostatnich kilometrach to po prostu zaparła dech w piersiach. Mam nadzieje, że nikt nie ucierpiał bardzo poważnie i każdy stanie na starcie kolejnego etapu. Dość od Mnie. Dziękuję i do następnego ;*
Rozpoczęłam przygodę z Tour de Polonge *-* To wyżej jest cudowne, ale smutne. Ale ty masz ten cholerny dar do pisania o cierpnieniu. Mam koncepcję, ale nie wiem czy dobrą. Czekam na jedyneczkę!
OdpowiedzUsuńMichał? Czyżby nasz Kwiatek?
Lette
Skradłaś moje serce, lepszego prologu, pod względem stylistycznym, emocji i zaintrygowania już dawno nie widziałam! Jak mi tego nie będziesz pisać i nie dokończysz jak pan Bóg przykazał to ja cię znajdę i ukatrupię! Rozumiesz?! Masz mi to dopisać do końca, bo ja muszę wiedzieć, co się stało z tą siostrą? Zabił ją, spowodował wypadek, odebrała sobie przez niego życie? Dlaczego Oliwia oskarża "tego jeszcze nie znanego mi kolarza" o jej śmierć i co jej zrobił Michał? W sumie to Kwiatek i Stybar czy się mylę?
OdpowiedzUsuńCzekam na jedyneczkę <3
Bardzo dobrze jak również bardzo tajemniczo napisane. Hmm...czyżby jej siostra zmarła przy porodzie? I kto jest ojcem dziecka? A 'Michał' to zapewne Kwiatek(liczę na to! :D). Świetny prolog. Czekam na jedynkę :).
OdpowiedzUsuńCzytając to mój żołądek zwinął się niemiłosiernie, a oddech niestabilnie przyspieszył. Nie wiem co powiedzieć, trzykrotne wow. Prolog jeden z najlepszych jakich kiedykolwiek czytałam. Zwyczajnie brakuje mi słów.
OdpowiedzUsuńOkey, teraz spróbuje stworzyć bardziej składne zdania. Michał... Zapewne nasz Mistrz świata. Jednak nurtuje mnie fakt kim jest drugi bohater. Goły ? Jako iż najlepszy przyjaciel ? Nie mogę się doczekać rozdziału i masz moje słowo, że oddaje się temu opowiadaniu w pełni. Czuje się także zainspirowaną twoją pisownią, dziękuje, że coś tu powstało i liczę, że powstanie wiele.
PS. Tour de Pologne ... Ah nareszcie. Można powiedzieć wyczekane <3 I powrót Marcela w wielkim stylu na Placu Teatralnym. Miałam okazję stać przy samej 'kresce' kiedy on finiszował, mega. Tylko szkoda kolejnych etapów, ostatniej straty do 'naszego' polskiego posiadacza żółtej koszuli xd
Mnie osobiście i tak najbardziej cieszy widoczny Kwiatek w Peletonie, jak i cała drużyna Etixx.
Pozdrawiam ;*
Ojojoj! *o*
OdpowiedzUsuńWiesz, że niemal zawsze, gdy czytam rozdział, prolog czy też epilog w Twoim wykonaniu, mam ciarki na plecach? Jak Ty to robisz?
Prolog świetny i oczywiście zasmucający.
Czy Ty zawsze musisz zaczynać tak... smutno? :)
Jestem głodna kolejnych rozdziałów. Zaintrygowałaś mnie śmiercią, rozstaniem i żalem.
Oliwia wbrew pozorom jest naprawdę dzielna i twarda. Bynajmniej sprawia takie pozory przed innymi i muszę przyznać, że jest w tym cholernie dobra. :)
Michał... Czy to ten Michał, o którym myślę? :))
Kurczę, dodawaj jedyneczkę! ♥
Buziaki! :*